WENEZUELA wodospad Salto Angel

WENEZUELA
WODOSPAD
SALTO ANGEL




Następnego dnia Nasza wielka wyprawa na najwyższy wodospad świata ''Salto Angel'' Wyjechaliśmy o godzinie 11.00 Samolot odlatywał o 13.30 z Porlamar do stolicy Caracas. Nie obyło się bez przygód na lotnisku :) Na godzinę zamknęli lotnisku z powodu awarii samolotu, który lądował awaryjnie z spalonym jednym silnikiem, to nas nie zachęciło zbytnio do lotu :( ale co tam bilet kupiony i trzeba lecieć. W Caracas mieliśmy przesiadkę do ''Puerto Ordaz'' a  stamtąd w końcu do ''Ciudad Boliwar'' Na bilecie nic nie było napisane ze będą dwie przesiadki :(  ale za to podczas każdego lotu był posiłek i picie w cenie, W Caracas nie obyło się bez opóźnienia i na miejsce dolecieliśmy o 23.00 czyli zajęło nam to dłużej niż podroż z Anglii do Wenezueli. W Ciudad Boliwar na lotnisku już czekała na nas Hose z  biura podróży Sapitotours www.sapitotours.com , jak się okazało kilka innych biur podróż miesci się na lotnisku. Zakupiliśmy wycieczkę trzydniowa na wodospad Salto Angel za 230 dolarów za osobę (a w Hotelu chcieli jakieś 300 dolarów za jeden dzień!!!! ). Pomógł nam jeszcze znaleźć nocleg w Hotelu  niedaleko lotniska w cenie 100.000 (20$) boliwarow za pokój z klimą i dobrym standardzie poza dziurami w drzwiach :) 



Rano pobudka i szybko na lotnisko, wylot o godz. 10.00 30 osobowym samolotem na lotnisko w Canaima. Z samolotu piękne widoki na dżungle rzeki i wzniesienia. Lot trwał około godziny, na lotnisku czekał na nas przewodnik, który zabrał nas od razu do lodzi i przewiózł na pobliska wyspę. Droga na wyspę prowadziła tuz przy ogromnych wodospadach na lagunie Canaima, widok zapierał dech w piersiach!!!  Po jakieś godzinie pierwszy wypad na wodospad Laguny Canajma z przejściem pod wodospadem!!!!!! REWELACJA!!!! Nie do opisania.











Następnie udaliśmy się w gore rzeki do naszego CANOE :) Byliśmy już w komplecie: Małżeństwo z Columbii, bardzo sympatyczne i wesołe, następne małżeństwo z Niemiec, Włoch mieszkający w Caracas, sternik, przewodnik i niemowa z Rosji (w sumie mowa ale nie odezwała się przez cale trzy dni do nas, jakaś wielce obrażona od samego początku). Czekała nas pięciogodzinna podróż w gore rzeki. Canoe pędziło pełną parą, a woda pryskała ze po liku chwilach byliśmy przemoczeni do suchej nitki, ale widoki jak ze snu!!! W połowie drogi był postój na małą kąpiel w wodospadzie szczęścia, w brew pozorom woda była ciepła.  






Czasami to szczerze mówiąc to mięliśmy pełne portki, bo czasami przypominało to Rafting, czyli spływy pontonem po rozwścieczonych potokach górskich, no i raz sternik się zagadał i uderzyliśmy w kamień, na szczęście się nie wywróciliśmy :) Po pięciu godzinach w końcu zobaczyliśmy słynny Salto Angel. Jak się okazało nas obóz był na przeciwko wodospadu a spaliśmy w Hamakach pod wiata w samej dżungli gdzie występują jaguary :) wiec jak tu zasną spokojnie?.. 







Z samego rana śniadanko i piesza wycieczka przez dżungle pod wodospad, około 1.5 godziny w jedna stronę. Nogi bolały, bo mnóstwo korzeni na ścieżkach i ciężko się szło, ale było warto widok niesamowity po dotarciu, przez 20 minut wodospad był w chmurach, ale na szczęście się odsłonił :) 






Huraaa Czekała nas jeszcze mała przeprawa na kąpiel pod Salto Angel, przewodnik pokazał mi jak się ślizgać po wodospadzie :) REWELACJA 










Po powrocie obiad w obozie, kura i wołowina z ogniska, tak myślimy :) bo po drodze widzieliśmy jak tubylec przyżadzał cos podobnego do Bobra czy Nutrii... :) ale było smaczne Palce lizać ! Na drugi dzień z rana droga powrotna.... z przerwa w połowie na malej rzecznej plaży. Następną noc spędziliśmy na wyspie w Delcie Canaima w obozie założonym przez Osobę która w latach trzydziestych jako pierwsza przetarła drogę pod wodospadem. Wieczór nie obył się bez rożnych quizów wymyślonych przez wesołego Iwana z Columbii :) Nad ranem czekała nas następna piesza wycieczka na pobliskie wodospady z małą kąpielą w jednym z nich,  








Po południu przewieźli nas łódką na lotniska gdzie czekała na nas pięcioosobowa awionetka, która nas zabrała do Ciudad Boliwar. Niesamowite wrażenie z lotu takim małym samolotem, pilot po drodze czytał sobie gazetę a wskaźniki od paliwa wskazywały zero (podobno były zepsute :) Lot trwał około godziny z niesamowitymi widokami z samolotu:Po przylocie okazało się ze są jakieś wybory i wszystko było pozamykane i łącznie z lotniskiem i musieliśmy przespać jedna noc w Ciudad Boliwar, ale przy okazji zwiedziliśmy miasto i rzekę Oriknoko. Droga powrotna obyła się bez opóźnień i około 16.00 wróciliśmy do hotelu. 






FILM Z DELTY CANAIMA I Z AWIONETKI

 Dim lights Embed 





                                   FILM Z PODRÓŻY NA WODOSPAD "ANGEL  FALLS"  
  
Dim lights Embed 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz